Oficjalny portal Gminy Wierzchosławice!

NASZA HISTORIA: O Wincentym Witosie raz jeszcze (część II)

25 czerwca 2020

W Wierzchosławicach, jak i całej Galicji w tym czasie popularną formą zmiany sytuacji materialnej była emigracja zarobkowa. Szczególnie na przełomie wieków stała się ważnym elementem życia społeczno-gospodarczego Galicji. Wpływało na nią przede wszystkim niesłychane ubóstwo, niedobór podstawowych środków do życia, problemy z uzyskaniem zatrudnienia i brak perspektyw na przyszłość. Część gospodarstw była ponadto zadłużona. Chłopi chcąc poprawić swoją sytuację materialną dokupywali ziemię zaciągając długi w bankach pod zastaw gospodarstwa. Ich dobra wola „będę dużo pracował, na pewno mi się uda i spłacę długi” była często tylko pobożnymi życzeniami.

Głównym celem masowych emigracji Polaków stał się kontynent amerykański: Stany Zjednoczone, Kanada, Brazylia i Argentyna. Wincenty Witos opisuje w swoich wspomnieniach: Zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Raj na ziemi- Ameryka! Ziemia wolności, dobrobytu, złota, urodzajów, słowem ziemia obiecana. Ludzie chodzili jak w gorączce i o niczym innym nie mówili przy kościele, na jarmarku, na odpuście, w domu. Rano, w południe, całymi wieczorami. Zdawało się, że grasuje jakaś epidemia, której się nikt oprzeć nie jest w stanie. Wyobrażenie o pracy i wyjeździe na tzw. saksy było często przesycone zbytnią wyobraźnią i lokalnym folklorem… Jeden z mieszkańców wsi, tak to wtedy przestawał: Tam w Ameryce możesz brać gruntu ile ci potrzeba. Robisz, co chcesz, nikt cię nie pilnuje. Pszenica i inne zboże rodzi się dwa razy do roku. Roli nawozić ani uprawiać nie trzeba. Nawóz się pali, albo wrzuca do wody. Złoto się kopie jak u nas kartofle. Zające tam są ogromne i człowieka się nie boją. Możesz mieć mięsa, ile tylko zechcesz. Świnie, bydło i konie same się po lasach i polach chowają. Trawy są dużo większe od człowieka. Na wszystkich drzewach rosną owoce i każdy może rwać ile mu się podoba. Jak skończył – ktoś się zapytał, skąd  On wie to wszystko. Ani trochę nie zmieszany Knapik odrzekł, że wszystko jest na papierze napisane i pieczęciami przybite. Organista czytał dwa razy.

Gorączka amerykańska owładnęła wszystkimi. Latano za paszportami i pożyczano pieniądze, sprzedawano bydło, zastawiano pole. Wysokie zarobki nęciły każdego.

Witos wspominał: Wyjazd do Ameryki stał się z czasem rzeczą tak małą i naturalną, że wielu wybierało się tam jakby do jakiegoś sąsiedniego domu. Nie brakowało takich, którzy jeździli po dwa , trzy razy, a nawet pięć. Jakkolwiek by się działo, był to czas, w  którym chłopi od razu stanęli na „mocnych nogach”. Dobrobyt wzrastał w oczach, bieda stawała się przykrym i odległym wspomnieniem. Wieś galicyjska zmieniała się. Nowe schludne domy, kryta dachówka. Wszechwładztwo dolara miało też swoje złe strony. Wielu chłopów przyjeżdżało zmanierowanych, spora ilość kobiet się rozhulała, tracąc pieniądze krwawą pracą przez męża zdobyte, nie patrząc na gospodarstwo i rodzinne szczęście.

Proces samodzielnej edukacji, który rozpoczął Wincenty Witos pod okiem miejscowego dyrektora szkoła Franciszka Marca doprowadził w efekcie do konfliktu z miejscowym duchowieństwem. Było to w roku 1893, kiedy leśniczy – Jan Głowacki zaprenumerował dla Witosa zakazaną przez władze kościelne gazetę „Przyjaciel Ludu”. Ze względu na radykalny charakter pismo było przedmiotem ostrej krytyki ze strony Kościoła. W diecezji tarnowskiej obowiązywał zupełny zakaz czytania tej gazety. W roku 1893 biskupi galicyjscy: tarnowski ks. Ignacy Łoboś, lwowski ks. Seweryn Morawski oraz przemyski ks. Łukasz Solecki ogłosili list pasterski o zakazie czytania pism adresowanych do ludu. 

Kościół w tym czasie z tymi wszystkimi, którzy podejmowali się pracy na rzecz rozbudzenia politycznego chłopów podjął walkę autentyczną i w jej formach niezwykle dla ludzi wierzących bolesną.

Początki aktywnej działalności przerwał Witosowi w 1895 roku pobór do wojska. Czteroletnią służbę odbywał w 11 kompanii 57 pułku piechoty w Tarnowie a następnie przeniesiony został do II pułku artylerii wałowej w Krakowie. Po odbyciu służby wojskowej, Wincenty Witos ożenił się 8 lutego 1898 roku ze starszą od siebie o trzy lata Katarzyną Tracz. Po latach napisał: „ …okazała się być kobietą nie tylko bardzo pracowitą, ale przy tym ogromnie rozgarniętą i znającą się bardzo dobrze na wielu rzeczach”. Zaradna i pracowita żona zajmował się również wychowywaniem jedynej córki Julianny. Dzięki dobremu ożenkowi Witos powiększył swoje gospodarstwo; z biednego chłopa stał się średniozamożnym gospodarzem.

Okres największej aktywności Witosa to czas rodzenia się polskiego ruchu ludowego. W tym czasie działalność Witosa związała się z nowo powstałym w 1895 r. Stronnictwem Ludowym. W dniu 28 lipca 1895 r. na zjeździe chłopów w Rzeszowie założono Stronnictwo Ludowe. Wybory do Sejmu Krajowego jakie odbyły się we wrześniu 1895 r. przyniosły Stronnictwu Ludowemu niespodziewany sukces. Jego kandydaci uzyskali 9 mandatów, z tego 7 zdobyli chłopi, a tylko 2 inteligenci związani z ruchem ludowym. Od tej pory chłopi, pod szyldem własnej partii i z własnym programem włączyli się do życia politycznego i społecznego kraju, a w niektórych momentach, np. w roku 1920, decydowali o jego niepodległym bycie.

Miarą szybko rosnącej popularności Witosa i ruchu ludowego były wybory do Sejmu Krajowego we Lwowie w 1908 roku, a następnie wybory do parlamentu austriackiego w Wiedniu w roku 1911. Witos otrzymując mandaty poselskie do obu tych izb stał się rzeczywistym przedstawicielem politycznych interesów wsi.

W roku 1908 Witos został wybrany wójtem Wierzchosławic, zastępując na tym stanowisku Jana Stawarza z Gosławic. Jak pisał obejmując funkcję wójta miał przed sobą trudne zadanie. „Majątek gminy, jaki od Jana Stawarza odebrałem, składał się ze skrzyni drewnianej i trochę papierów. Gospodarkę gminną zastałem w opłakanym stanie. Pastwiska gminne zaorywane i niszczone. Stan hipoteczny ze stanem posiadania rzadko bywał w zgodzie.[…] Drogi, których gmina posiadała ponad 30 km prawie wszędzie przez sąsiadów zaorane, przedstawiały kałuże i wyboje nie do przebycia prawie.[…]”.    

Aby zaradzić niektórym problemom wsi a przede wszystkim zapobiec zubożeniu ludności wiejskiej 8 lutego 1909 roku Witos zdecydował się założyć spółkę oszczędnościowo-kredytową według niemieckiego systemu Reiffeisena, zwaną potocznie „Kasą Stefczyka”. Spółka utrzymywała się ze składek członków a w razie potrzeby udzielała im pożyczek. Kasa była wielkim dobrodziejstwem na wsi. Przyczyniła się do rozwoju budownictwa, umożliwiała wykupywanie gruntów przez gospodarzy, pozwalała na zakup nowych maszyn i narzędzi rolniczych. Członkowie spółki mogli również umieszczać w jej kasie pieniądze na korzystnym oprocentowaniu. Jak pisze Józef Hampel: „Spółka rozwijała się bardzo pomyślnie i stanowiła dla mieszkańców wsi źródło taniego kredytu. W 1911 roku kasa liczyła 212 członków”. „Kasa Stefczyka” mieściła się przez dłuższy czas w domu Witosa. Kiedy wybuchła wojna w 1914 roku wszystkie oszczędności jakimi dysponowała przepadły. Witos po wojnie z trudem próbował zorganizować kasę na nowo, zakładając dla niej nawet siedzibę w nowo powstałym Domu Ludowym.

Kolejną inicjatywą wójta Wincentego Witosa było utworzenie straży ogniowej, która uważana była za jedna w najlepszych w powiecie. Straż założono przy Kółku Rolniczym. W kronice parafialnej tak zanotowano ten fakt: „Straż pożarną utworzył Witos. W niedzielę 7 listopada 1909 roku na sumie po raz pierwszy okazali się [strażacy- J.S] w umundurowaniu. Umundurowanie sprawiono z ofiar dobrowolnych ludności…”.

Jedną z większych inwestycji przeprowadzonych przez Witosa, mającą odwodnić większość pól i pastwisk, była budowa kanału melioracyjnego zwanego ”ulga”. W 1909 roku Witos postarał się o pożyczkę na ten cel. W wyniku zabiegów melioracyjnych już w pierwszym roku osuszono fosami grunty od strony przysiołka „Szujec” aż do cmentarza.

Z inicjatywy Witosa w listopadzie 1913 roku zaczęto budować młyn parowy w Wierzchosławicach. Z racji łagodnej zimy prace murarskie trwały nieprzerwanie. Poświęcenie młyna miało miejsce 31 maja 1914 roku w niedziele zielonych świąt. 17 czerwca 1914 roku po raz pierwszy uruchomiono młyn. W kronice parafialnej tak zanotowano ten fakt:  „Jak na początek młyn szedł dobrze, mąka piękna, chleb smaczny. Daj Boże, aby tak dalej mełł i aby mąka zanadto się w powietrze nie ulatniała”.

Istotną rolę w życiu mieszkańców Wierzchosławic w początkach XX wieku zaczął odgrywać ruch spółdzielczy. Ważnym jego przejawem była działalność Kółka Rolniczego. Jego korzenie w Wierzchosławicach sięgają jeszcze XIX wieku. Pierwszym jego inicjatorem był niejaki Krasicki, pełnomocnik dóbr książąt Sanguszków, który przyjeżdżał do Wierzchosławic i upowszechniał wśród chłopów wiedzę rolniczą organizując kursy rolne. Doraźna forma pomocy upowszechniania kultury rolnej w Wierzchosławicach, którą prowadził Krasicki nie przyniosła spodziewanych efektów i Kółko upadło. Sytuacja zmieniła się w 1908 roku kiedy Wincenty Witos reaktywował wierzchosławickie Kółko przy pomocy Zarządu Głównego Kółek Rolniczych we Lwowie. Witos ponadto był przewodniczącym Powiatowego Zarządu Kółek Rolniczych w Tarnowie co niewątpliwie ułatwiło mu organizację Kółka w Wierzchosławicach. W 1909 roku rozpoczęto budowę specjalnego domu dla potrzeb Kółka, na gruncie obok dzwonnicy kościelnej. 6 listopada 1910 Dom Kółka Rolniczego rozpoczął swoją działalność. W niedługim czasie efektem tych zabiegów było stopniowe podnoszenie kultury uprawy ziemi, co pociągało za sobą wzrost opłacalności produkcji.

Ostatnim dużym osiągnięciem Witosa w Wierzchosławicach, była budowa Domu Ludowego jego imienia ,ukończona w 1924 roku.  

W ostatnich latach I wojny dla Witosa sprawą równie wielkiej wagi, co odrodzenie się państwa polskiego, były jego granice. Czynił więc wiele na forum w parlamencie austriackim, w Sejmie Krajowym na rzecz walki o wskrzeszenie Polski w granicach obejmujących „wszystkie należne jej ziemie”.

Omawiając udział Witosa w działaniach na rzecz niepodległości Polski i należnych jej granic, trzeba wspomnieć o jego przewodniczeniu powstałej 28 października 1918 r. w Krakowie Polskiej Komisji Likwidacyjnej, która była tymczasowym organem zarządzającym dla Galicji.

Witos należał do tych ludzi, którzy nie tylko wyrośli z warstwy chłopskiej, ale pozostali jej wierni na całe życie. Swą chłopskość zawsze podkreślał: w sposobie bycia, w mowie, w geście i legendarnym stroju – w butach z cholewami i bez krawata. Sam prowadził swoje gospodarstwo, także wtedy gdy przyszło mu kierować państwem. Powszechnie znanym jest fakt, kiedy bolszewicy stanęli pod Warszawą w sierpniu 1920 roku, do Wierzchosławic przyjechał adiutant Piłsudskiego, by prosić go o przyjazd do stolicy i objecie steru Rządu Obrony Narodowej. Zastał go w polu. Witos poszedł tam, jak wspomina „celem orki pod łubin i wywiezienia trochę nawozu w pole”. Do Warszawy pojechał jak skończył robotę. Wydawał odezwy, mobilizował naród-kierował Państwem.

W Polsce niepodległej był mężem stanu: posłem na Sejm RP, trzykrotnym premierem rządu, którego za zasługi dla narodu odznaczono Orderem Orła Białego, ale też za opozycyjną działalność polityczną wtrącono do więzienia, sądzono, skazano i ścigano „Listem Gończym”. Niewątpliwie osobistym ciosem dla Witosa był zamach majowy 1926. Pobyt w więzieniu znacznie nadwątlił stan zdrowia Wincentego Witosa. Nie złamał jednak jego ducha.

W polityce i w życiu kierował się zawsze trzema zasadami. Na pierwszym miejscu stawiał niepodległy byt państwa polskiego, na drugim miejscu demokratyczny ustrój państwa, na trzecim miejscu znajdowały się sprawy chłopskie i obrona interesów ludu polskiego. Agresja niemiecka na Polskę 1 września 1939 r. zbiegła się z osobistą stratą Wincentego Witosa. Zmarła jego żona Katarzyna, która wraz z nim prowadziła gospodarstwo rolne. Większość z 2078 dni okupacji Wincenty Witos izolowany był od społeczeństwa i ludowców. Przebywał w więzieniu, potem pod nadzorem Niemców. Po ofensywie styczniowej 1945 r. wrócił do Wierzchosławic. Wyzwolenie ziemi polskich, powrót Wincentego Witosa do domu dawał ogromne nadzieje ludowcom i chłopom. Nie akceptował zaistniałej po zakończeniu II wojny światowej rzeczywistości, jako realista był przekonany o tym, że o sprawy polskie należy walczyć na miejscu. Niedługo potem podupadł na zdrowiu, od sierpnia 1945 r. leczył się w Krakowie, którego już nie opuścił. Dnia 31 października 1945 r. o godzinie 6:30 przestało bić serce Wincentego Witosa. Zmarł w wieku 71 lat.

W dniach 3-6 listopada kondukt żałobny z jego zwłokami przeszedł pieszo od Krakowa do Wierzchosławic, gdzie Witos został pochowany. Towarzyszyły mu zastępy ludzi, dla których Witos był największym przywódcą ich czasów.

                                                                                        Janusz Skicki

 

Ostatnia modyfikacja: 8 kwietnia 2021

Komentowanie jest wyłączone.