Walentynki już za nami, ale trwając jeszcze w tym czasie, kiedy ludzie świętują, albo mówią, że miłość świętuje się cały rok, mamy dla Państwa lekturę idealną na ten czas. To romans historyczny. Sporo naszych Czytelniczek lubi właśnie te osadzone w XIX-wiecznej Anglii historie. „Małżeństwo doskonałe” Julii Quinn to powieść, w której znajdziemy szlachecką etykietę, mające znaczenie tytuły, ale nie ma tutaj miejsca na obsceniczną bezpośredniość, perwersję czy pospieszne namiętności. Te zostały zastąpione nieśmiałymi podejściami, podszytymi dwuznacznością dialogami, a głównym wątkiem jest oczywiście miłość.
RECENZJA
Elizabeth Hotchkiss natrafia w bibliotece na książkę pod obiecującym tytułem „Jak poślubić markiza”. Napisaną jakby specjalnie dla niej. Według bliskich ludzi dziewczyna musi wyjść bogato za mąż. Jako skromna dama do towarzystwa nie zdoła zapewnić przyszłości trójce rodzeństwa. Drugim szczęśliwym trafem jest pojawienie się Jamesa Sidwella, zarządcy majątku chlebodawczyni Elizabeth. Ma on tajne zadanie: zdemaskować podły szantaż. Jego pierwszą podejrzaną staje się… Elizabeth. A równocześnie James jest zaintrygowany piękną dziewczyną. Szarmancko oferuje jej swą pomoc w znalezieniu męża. Proponuje, by praktykowała na nim zaczerpnięte z książki wskazówki. Lecz zbyt doskonała praktyka niesie zgoła nieoczekiwane niebezpieczeństwa. Zwłaszcza że Elizabeth nie jest tym, kim się Jamesowi wydaje. A on nie jest tym, kim wydaje się jej…
Książka jest raczej przewidywalna, ale zdecydowanie pozytywna. Warto podejść do niej z przymrużeniem oka. Historia ta na pewno poprawi czytelnikom humor. Skropione humorem dialogi, popełniane przez bohaterkę gafy – przypadną do gustu zwłaszcza teraz, kiedy depresyjnego nastroju nie warto pogłębiać ciężką lekturą. „Małżeństwo doskonałe” to lekka i przyjemna lektura, pełna romantyzmu i ciepła.
Opracowała Małgorzata Dąbrowska
Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2021